Dom dziecka w Iwano-Frankiwsku (przebywa tam 140 niepełnosprawnych dzieci), zakup wózków inwalidzkich, sprzętu rehabilitacyjnego, środków czystości
RiO Edu Centrum – dzienny ośrodek wsparcia i edukacji dla ukraińskich uchodźczyń i ich dzieci – lekcje polskiego i angielskiego, aktywizacja zawodowa kobiet, pomoc prawna, medyczna oraz psychologiczna, całodzienna opieka dla dzieci, wyżywienie;
Poradnia zdrowia psychicznego dla ukraińskich dzieci z traumą uchodźczą;
Pomoc ukraińskim studentom kierunków medycznych (współpraca z WUM).
wyposażanie sali komputerowej;
pokoju terapii;
plac zabaw;
stworzenie ekologicznego przyszkolnego warzywnika;
budowa kompleksu sportowego.
Wydanie książki o szeroko pojętej akceptacji;
Platforma on-line do rozwijania miękkich kompetencji: empatii, kreatywności, nauki tolerancji, odważnego rozwijania swoich pasji;
Program nowoczesnej edukacji pod patronatem “Akademii Pana Kleksa”;
Wyjazdy na plan filmowy dla dzieci z domów dziecka;
„Wizyta u Króla” – program edukacyjny w Pałacu Królewskim w Wilanowie.
Letnie wyjazdy edukacyjno–rozrywkowe dla dzieci;
Wsparcie w procesie edukacyjnym dla wyjątkowych młodych ludzi z pasją i ambicjami;
Pierwszy program stypendialny.
Wielka Aukcja jest największym prestiżowym wydarzeniem charytatywnym w Polsce, z której dochód zostanie w 50% przeznaczony na pomoc uchodźcom z Ukrainy i w 50% na działania wspierające edukację podopiecznych polskich domów dziecka oraz dzieci ulicy z Ghany. Wielka Aukcja Charytatywna została zainicjowana przez Omenaa Foundation.
Wśród zaproszonych gości są kluczowi przedstawiciele rodzimego biznesu, ludzie ceniący sztukę, którzy chcą wspierać szczytne cele oraz kulturę. Najważniejszym punktem wieczoru jest aukcja polskich dzieł sztuki, designu oraz propozycji z kategorii Wielkie Emocje.
Dobór prac jest efektem kilkumiesięcznych rozmów, debat i współpracy między znawcami i wielbicielami sztuki, którzy zasiadają w Radzie Artystycznej Aukcji pod przewodnictwem prof. Adama Myjaka, artystę rzeźbiarza, wykładowcę i rektora Akademii Sztuk Pięknych w Warszawie.
Przewodniczący Rady Artystycznej, artysta rzeźbiarz, wykładowca i rektor Akademii Sztuk Pięknych w Warszawie
historyczka sztuki, kuratorka i wieloletnia dyrektorka Narodowej Galerii Sztuki Zachęta
Prezeska Domu Aukcyjnego Polswiss Art
Prezes Platformy Art info
Prezeska Omenaa Foundation, filantropka, miłośniczka i kolekcjonerka sztuki i designu
Dzięki otwartości oraz wielkim sercom, artyści zdecydowali się ofiarować swoje prace na Aukcję, i tym samym wspomóc cele naszej fundacji.
Sama Aukcja jest zorganizowana przez Dom Aukcyjny Polswiss Art, który od 1990 roku gromadzi wokół siebie kolekcjonerów sztuki, koneserów malarstwa oraz osobowości świata kultury i biznesu. Polswiss organizuje w swojej galerii wernisaże, wystawy oraz aukcje dzieł sztuki.
Partnerem Wielkiej Aukcji Charytatywnej jest również portal Artinfo.pl, na którym odbędzie się aukcja online. Portal istnieje od 2000 roku i jest najbardziej liczącym się i wiarygodnym źródłem informacji o rynku sztuki w Polsce.
akryl, płótno, 72 x 58 cm
sygn. l.d.: Olbiński
Rafał Olbiński urodził się w 1943 r. w Kielcach. Jest absolwentem Wydziału Architektury na Politechnice Warszawskiej. Po studiach zajął się grafiką, która okazała się jego pasją, przynosząc mu sławę i uznanie na świecie. Za swoje prace otrzymał ponad 150 nagród, w tym złote i srebrne medale przyznawane przez Klub Dyrektorów Artystycznych w Nowym Jorku oraz złote i srebrne medale od Towarzystwa Ilustratorów w Nowym Jorku i Los Angeles. W 1994 r. otrzymał międzynarodowego Oscara za Najbardziej Znaczący Plakat Roku, Prix Savignac w Paryżu.
W 1995 r. plakat artysty zwyciężył w konkursie „Nowy Jork stolicą świata” – wybrany przez jury pod przewodnictwem burmistrza Rudolfa Gulianiego. W 2002 r. miasto Fondi we Włoszech przyznało Olbińskiemu nagrodę „Premio Divina Guilia” za wybitny wkład do sztuki współczesnej. W 2006 r. Prezydent RP odznaczył twórcę złotym medalem Gloria Artis, a w 2012 r. – Krzyżem Oficerskim Orderu Odrodzenia Polski.
Omenaa Mensah: Dziękujemy za Twój udział w naszym przedsięwzięciu, które przygotowujemy od wielu miesięcy, dbając przy tym gruntownie o anturaż artystycznych osobowości. W związku z tym, że jest to Wielka Aukcja Charytatywna – czym dla Ciebie, Rafale, jest charytatywność, filantropia, pomaganie?
Rafał Olbiński: Artysta powinien być sumieniem świata. Dla nas proces tworzenia jest normalną działalnością, praktycznie cały czas jesteśmy właściwie tak trochę na uboczu. Ale w momencie, gdy są silne emocje, wydarzenia są przygnębiające albo wzruszające, a pomoc jest zwyczajnie potrzebna, my działamy. Odkąd zarobiłem swoje pierwsze pieniądze, wspomagam różne aukcje charytatywne. Jest to normalne, naturalne, emocjonalne, ale właściwie co innego mogę zrobić, jak nie wesprzeć tych, którzy mają nieco gorzej?
OM: Jeśli nasz talent może komuś pomóc, to jest to niezwykle cenne. A co to znaczy być artystą dziś w XXI wieku, w tych niepewnych czasach?
RO: Artyści tworzyli w różnych czasach, również w niespokojnych – takich jak epidemia czarnej ospy czy wojna stuletnia. W trudnych chwilach sztuka była ukojeniem, dawała siłę i nadzieję. Ciekawe, że im więcej nieszczęść, tym wspanialsze powstawały dzieła, które były takim antidotum, oddechem od okrutnej rzeczywistości. Sztuka koi, leczy rany.
OM: Tak jak Twoja praca, która bardzo mocno nawiązuje do celu naszej Wielkiej Aukcji Charytatywnej, wsparcia dla naszych sióstr i braci z Ukrainy. Jakie towarzyszyły Ci emocje, gdy tworzyłeś to dzieło?
RO: Moja córka zapoczątkowała ten proces twórczy, zadzwoniła do mnie i powiedziała: ,,Tata, mógłbyś zrobić coś dla Ukrainy! Twój głos na pewno będzie słyszalny”. Zareagowałem jak typowy tata (śmiech). Zabrałem się od razu do tworzenia i myślę, że takie akcje właśnie powinny powstawiać pod wpływem impulsu emocji. Bardzo prosty, mocny przekaz w oparciu o to, co czułem w tej jednej chwili.
OM: To jak już jesteśmy tak blisko tematu córki, rodziny… Czym jest dla Ciebie miłość?
RO: To jest tak szeroki temat, że można by napisać książkę, i to kilkanaście tomów! Cała sztuka się kręci wokół miłości. Cały Szekspir od „Romea i Julii” po „Makbeta”, wszędzie się ta miłość przejawia, w różnych odsłonach. Przytoczę Williama Maughama: ,,Tragedią życia jest nie to, że ludzie umierają, lecz to, że przestają kochać.“ Musimy dbać o to, żeby tej miłości nigdy nie było za mało. Charytatywne akcje w dobitny sposób nam o tym przypominają. Postanowiłem uczyć się języka francuskiego w wieku 80 lat i odkrywam francuską poezję, pełną wzniosłych uczuć, takich jak miłość, zagubienie, empatia, nostalgia, ale też refleksji, chwil zadumy… Piękne rzeczy, o których zapominamy, które bledną w codziennym pędzie, w rutynie… Bez tych chwil życie traci swój blask.
stal, 195 x 131 cm
Adam Myjak (ur. 1947 r.) studia na Wydziale Rzeźby ASP w Warszawie rozpoczął w 1965 roku, a dyplom z wyróżnieniem uzyskał w 1971 r. Rok później podjął pracę pedagogiczną na macierzystym wydziale, gdzie od 1990 r. jest profesorem. Prowadzi Pracownię Rzeźby w ASP w Warszawie. Był Kierownikiem Zakładu Rzeźby na Wydziale Artystycznym UMCS w Lublinie. Wspólnie z Dyrektorem Teatru Wielkiego – Opery Narodowej Waldemarem Dąbrowskim prowadzi Galerię „Opera” w Teatrze Wielkim. W swoim dorobku ma ponad 100 wystaw indywidualnych, zarówno w kraju, jak i poza jego granicami.
Debiutował wraz z pokoleniem tzw. Nowej figuracji lat 70-tych w sztuce polskiej. Współtworzył ruch „O poprawę”. W latach 70-tych był redaktorem artystycznym miesięcznika „Nowy Wyraz”, dzięki czemu jego łamy składają się na wyczerpujący album sztuki tej dekady. Poza rzeźbą i medalierstwem, ma w swym dorobku projekty i realizacje monumentalne podejmowane często z Antonim Januszem Pastwą (Kwadryga nad wejściem głównym do Teatru Wielkiego – Opery Narodowej). Jest również autorem pomnika Homo Homini w Kielcach poświęconego zamachowi na budynki World Trade Center w Nowym Jorku. We wrześniu 2005 r. otrzymał najwyższe odznaczenie za zasługi dla kultury – złoty Medal „Zasłużony Kulturze Gloria Artis”.
Omenaa Mensah: Jestem wielką fanką Pana sztuki i niezwykle się cieszę, że jest Pan naszym przyjacielem i jednocześnie darczyńcą Fundacji. Czym jest dla Pana w dzisiejszych czasach charytatywność, pomaganie drugiej osobie?
Adam Myjak: Myślę, że w człowiek z natury ma potrzebę niesienia pomocy drugiemu człowiekowi, a już zwłaszcza w traumatycznej sytuacji. Szczególnym przykładem jest właśnie Ukraina, którą dotknęła ta niesprawiedliwa wojna. Zupełnie jest dla mnie niezrozumiałe, że dwa bliskie sobie narody toczą ze sobą walkę. Przecież wszyscy mamy wspólne, jedne korzenie… Ta ciężka sytuacja uderzyła w najczulsze struny w nas, ludziach. Współczucie przeplata się z chęcią niesienia pomocy idącej prosto z serca – jest to bezwarunkowy odruch. Człowiek nie oczekuje niczego w zamian, a czasem mam wrażenie, że wręcz szukamy takiej okazji, aby podarować pomocną dłoń potrzebującej osobie. Widzę tę empatię i u studentów, i w środowisku akademickim. To niezwykle budujące. Ekstremalna sytuacja u naszych sąsiadów spowodowała, że ludzie sobie uświadomili, że musimy trzymać się razem, pomagać sobie nawzajem. Jest to rodzaj energii, którą trudno byłoby nawet zatrzymać tylko dla siebie.
OM: A co to znaczy być artystą w dzisiejszych czasach?
AM: Kilkadziesiąt lat temu, a może nawet setek lat temu, artysta był traktowany niczym półbóg, odgrywał kluczową rolę w życiu społecznym, cieszył się szacunkiem i uznaniem. W renesansie wielcy artyści byli stawiani na równi z władcami, nikogo nie dziwi zestawienie Michała Anioła z Papieżem na kartach historii. Sztuka jest teraz bardzo rozbudowana, rozbiega się w wielu kierunkach. Artysta to człowiek, który jest wyjątkowo wrażliwy na rzeczywistość i przekazuje towarzyszące mu emocje odbiorcom. Przebywając wśród dzieł sztuki człowiek jest w stanie wyłowić zakamuflowaną prawdę czy wyciągnąć wartość z przedstawionych sytuacji. Doświadczamy tego w kontakcie z filmem, teatrem czy muzyką i ze sztukami wizualnymi, które nie są tak oczywiście jednoznaczne. Proszę zobaczyć np. w muzyce, żeby być piosenkarzem trzeba umieć pięknie śpiewać, w teatrze trzeba błyszczeć na scenie, być charyzmatycznym, natomiast w obszarze sztuk plastycznych jest to trudniejsze do wychwycenia w sposób prostolinijny. Dzisiaj sztuka jest bardziej dostępna, zgubiła ogólnie przyjęte kryteria wartościowania. Wbrew powszechnie znanym sloganom, nie każdy może być artystą.
OM: Jest Pan przyjacielem Fundacji i zbliżamy się do Wielkiej Aukcji Charytatywnej, gdzie udało nam się połączyć siły wspaniałych artystów pod Pana przewodnictwem. Jakie dzieło przekazuje Pan na aukcje? Jakie emocje towarzyszyły podczas jego powstawania?
AM: Przez ostatnie lata pojawiła się u mnie nowa materia tworzenia. Przekazuję prawie dwumetrową rzeźbę – nie mogę w innej skali realizować idei. Jaka jest idea? Nazwałem tę serię ,,Figury skrzydlate”, u mnie zawsze była dość dramatyczna wypowiedź tworzonych rzeźb. Chciałem ofiarować coś, co niesie w sobie nadzieję. Tę rzeźbę dałem właśnie z dedykacją, że świat jest jednak piękny, czysty i jako twórca mogę próbować poszukiwać takiego świata. Mnie zawsze interesuje figura ludzka, w tej formie chcę przekazywać pewne opowieści. Plastyka ma to do siebie, że to nie jest literatura, moich rzeźb nie czyta się jak książek. Chcę pobudzać instynkty, pewne wrażliwości czy niepokoje, refleksje nad sobą czy nad istnieniem, poszukiwaniem absolutu – jest Bóg czy go nie ma? By skłonić odbiorcę do szukania odpowiedzi na podstawowe pytania natury również filozoficznej, to są pytania, które zawsze gdzieś człowiekowi krążą po głowie. A mnie to szczególnie gdzieś dręczy i jak pracuję nad rzeźbą, to wtedy to wszystko nagle się porządkuje, każda szufladka ma przypisane swoje miejsce. Sztuka jest dla mnie rodzajem terapii, bez tego nie mógłbym istnieć. A zarazem chciałbym coś przez nią opowiedzieć, przekazać. Dlatego postanowiłem dać na licytację tę rzeźbę, bo ta idea nadziei jest dzisiaj bardzo potrzebna. W tak dramatycznej sytuacji trzeba pomagać, zająć odpowiednie stanowisko i wierzyć, że ta sytuacja nie będzie trwać wiecznie. Nawet po najgorszej wojnie musi przyjść otrzeźwienie, nadzieja na dalsze istnienie. Nigdy nie sądziłem, że na moich oczach będą się odgrywały takie sceny. Dlatego potrzebna jest wiara w to, że wróci wolność, ale też w pełni zmobilizować, aby być odważnym i walecznym. Jeśli w takiej sytuacji w ogóle można mówić o jakiś pozytywnych stronach, to jedyną pozytywną stroną jest jedność świata. Wszyscy nagle zrozumieli, że trzeba być razem, granice sprzeczek i waśni się zatarły. Też nie chcę wierzyć, że wszyscy Rosjanie są zadowoleni z tej wojny, myślę, że to niemożliwe, to jest nieludzkie po prostu. To jest uniwersalizm tej rzeźby, na kanwie tego, co się teraz dzieje.
linoryt, papier, 68 x 48 cm,
ed. 22/25
sygn. p.d.: Sasnal 2018, l.d.: „Tick Tock” 22/25
Wilhelm Sasnal (ur. 1972 r.) przyszedł na świat w Tarnowie. Jest malarzem, rysownikiem, filmowcem, twórcą komiksów „Życie codzienne w Polsce w latach 1999-2001” (2001) i „Lawa” (2014) oraz autorem projektów okładek książek.
Malarstwo Sasnala stanowi głos pokolenia lat 70., dorastającego w okresie transformacji systemu politycznego. Charakteryzuje go społecznie zaangażowane, krytyka przejawów kultury masowej. Jednym z głównych motywów twórczości artysty jest życie codzienne, przenikanie się sfer prywatnej i publicznej.
Jego prace były pokazywane podczas szeregu wystaw indywidualnych i grupowych w kraju i za granicą. Równolegle, od samego początku, rozwija drugi ważny nurt swojej twórczości, jakim są filmy krótko- i pełnometrażowe. W ostatnich latach powstało pięć filmów pełnometrażowych: “Świniopas”, 2008 r; “Z daleka widok jest piękny”, 2011; “Aleksander”, 2013, “Huba”, 2013 i “Słońce, to słońce mnie oślepiło”, 2016. Ostatnie cztery filmy powstały we współpracy z jego żoną, Anką.
Omenaa Mensah: Czym jest dla Ciebie charytatywność?
Wilhelm Sasnal: Jest działaniem, które ma na celu poprawić los ludziom, którym nie dane jest żyć spokojnie albo łatwo.
Omenaa Mensah: Konkretna odpowiedź. Twoje dzieła to malarstwo, ale też udzielasz się w obrazie ruchomym. Powiedz mi, patrząc na te niespokojne czasy, co to znaczy być dzisiaj artystą?
Wilhelm Sasnal: Oddzielam te dwie postawy, postawę obywatela i artysty. Artysta może być beztroski, pozwolić sobie na niekonsekwencję, eksperymentowanie. Wydaje mi się, że jego praca sankcjonuje wszelkie nieodpowiedzialne działania. Natomiast bycie obywatelem… Myślę o sobie jako o obywatelu w kontekście politycznym. Jestem również artystą politycznym, moja sztuka dotyka też trudnych tematów. Natomiast myślę, że artysta jako obywatel musi wiedzieć, która wizja jest mu bliższa, nie może być ignorantem. Artyści raczej zawsze przyjmowali wyraźne postawy społeczne, polityczne, stawali po jednej bądź drugiej stronie barykady. Absolutnie nie akceptuję postawy, która artystę jako obywatela zwalnia z odpowiedzialności.
OM: Twoja sztuka często jest odbiciem tego, co widzisz, co czujesz. Dotykasz również tematów tabu. To dzieło, które przekazujesz na aukcję, jest pewnie wyrazem emocjonalnego stanu, dotyczy konkretnych sytuacji. Czy możesz mi zdradzić jakie emocje towarzyszyły powstaniu tego dzieła?
WS: Na grafice ukazane jest odmierzanie, odliczanie czasu i ja cały czas czekam na coś. Właściwie nie cały czas, od 2015 r. czekam, aż zmieni się w Polsce opcja polityczna. Potem Trump był wyjątkowo dla mnie bolesny, zwłaszcza, że mieszkałem wtedy w Stanach. On był bezpośrednim powodem, aby stworzyć tę grafikę i zobrazować mój stosunek do niego jako prezydenta. Oddałem się rozmyślaniom odmierzając ten czas i właściwie od tamtej pory ciągle czekam na zmianę, pewnie nie tylko ja. Podczas prezydentury Trumpa pojawiła się jeszcze pandemia. Prezydent się zmienił, Covid pozostał, a teraz mamy wojnę w Ukrainie. Wszyscy czekamy na to, żeby ten zamęt się skończył. Można użyć liczby mnogiej ,,tick-tock, motherfuckers” i to odnosi się do wszystkich tych „zaraz”, które się dzieją w Polsce i na świecie, albo teraz za wschodnią granicą. To główne przesłanie mojej grafiki, ale myślę, że ona daje nadzieję na lepsze jutro. Ten galimatias kiedyś musi się skończyć.
OM: Wszyscy na to czekamy, oby jak najszybciej… Zresztą w Twoim przesłaniu wyczuwam dozę niecierpliwości. Powiedz mi, dla kogo to jest praca? Kto powinien ją mieć u siebie?
WS: Dla kolekcjonerek, kolekcjonerów, ale też myślę o wszystkich osobach, które poznają sztukę, uczestniczą w aukcji. W charytatywnych aukcjach, oprócz posiadania dzieła w domu, stoi pewna wymierna korzyść – poprawa ludzkiego życia. To dla nich jest ta gala.
OM: I ostatnia kwestia – czym jest dla Ciebie miłość?
WS: Myślę, że jak zbyt dużo mówi się o miłości, to ona przestaje nią być. Pozwól, że nie będę o niej opowiadać.
OM: Dziękuję za oryginalną odpowiedź.
brąz patynowany, podstawa stalowa, impregnowana, 78 x 100 cm,
ed. 1/4
sygn. na postawie: GÓRNICKI t SILVER SYNTHESIS 1/4
Tomasz Górnicki (ur. 1986 r.) ukończył z wyróżnieniem Wydział Rzeźby Akademii Sztuk Pięknych w Warszawie w 2010 r. w pracowni Janusza Antoniego Pastwy. Jest młodym artystą, którego zainteresowania skupiają się wokół realizmu. Górnicki ma na koncie I Międzynarodową Nagrodę Rzeźby Edgardo Mannucci zdobytą we Włoszech (2010), brał również udział w licznych wystawach zbiorowych i był autorem wystaw indywidualnych.
Motywem przewodnim jego twórczości jest fizyczność, wehikuł wnoszący do świata symbolicznego, szlak ku archetypom. Pracuje zarówno z monumentalną skalą, jak i małą formą. Eksperymentuje z łączeniem różnych materiałów, takich jak brąz, kamień, aluminium, tkanina. Bada walory koloru i przenosi grafikę 2D do świata 3D.
Omenaa Mensah: Czym tak naprawdę jest dla Ciebie, Tomku, charytatywność, filantropia, dobroczynność, pomaganie?
Tomek Górnicki: Mam wręcz poczucie obowiązku, tym bardziej na etapie pewnego komfortu życiowego. Pomaganie innym ma dla mnie wymiar moralny. Jeżeli sam czuję się bezpiecznie i pewnie, nie muszę walczyć o byt i przetrwanie, to pomaganie innym jest dla mnie powinnością. Gdy jesteśmy wrażliwi chociażby w niewielkim stopniu na otoczenie i zauważamy to, co się wokół nas dzieje, wtedy z każdej strony możemy spojrzeć w oczy potrzebującym. Niemoralnym jest odwracanie wzroku, jeżeli można w jakikolwiek sposób pomóc.
OM: Fascynuje mnie rzeźba i mocno ubolewam nad tym, że jest jej tak relatywnie mało w naszym otoczeniu. Podzieliłam się tą refleksją z Iwoną Büchner (Prezes Domu Aukcyjnego Polswiss Art), a ona powiedziała mi, że zawód rzeźbiarza jest po prostu niszowy.
TG: Trudno się nie zgodzić, mimo że w sztuce mamy w swoich zasobach wspaniałą reprezentację rzeźbiarską, m.in. Alinę Szapocznikow, Magdalenę Abakanowicz, Igora Mitoraja, Mirosława Bałkę czy całą “Kowalnię” – Katarzynę Kozyrę, Artura Żmijewskiego. Ale rzeczywiście, wcześniej rzeźba była traktowana trochę po macoszemu przez kolekcjonerów. Na szczęście to podejście już się zmieniło.
OM: Dzisiaj ludzie, planując swoją przestrzeń domową, chcą już wiedzieć, gdzie ta rzeźba stanie. Muszę Ci się przyznać, że nawet w moim przypadku sztuka determinuje wygląd wnętrza.
TG: Rozumiem Cię doskonale! Podczas projektowania wnętrza czy budynku architekci proponują inwestorom różne rozwiązania zagospodarowania danej przestrzeni. Często projektują miejsce po to, by spiąć je jakimś punktem i wtedy mnie zapraszają – rzeźba wspaniale generuje przestrzeń. Jest jeszcze jeden wątek- największy ‘peak’ twórczej pracy miałem podczas pandemii. Uświadomiłem sobie, że w okolicznościach, w których wyjazdy zagraniczne były mocno ograniczone i większość czasu spędzaliśmy zamknięci w czterech ścianach, okazało się, że zależy nam, aby nasze domy były miejscem przyjemnym. Otworzyła się przestrzeń, którą mogłem zapełniać sztuką.
OM: Nauczyłeś się, że sam musisz zadbać o to, żeby włożyć coś do garnka, zapłacić rachunki.
TG: Jeśli ciężko pracujesz i włożyłeś w to dużo energii, uwagi, swojego czasu, to masz poczucie sprawiedliwości i wiesz, że powinieneś być za swój wysiłek dobrze wynagradzany. Zapewniając sobie bezpieczeństwo pod względem materialnym, możesz się zamknąć w pracowni i tworzyć przez 2 miesiące. Jesteś niezależny, tworzysz bez presji, nie każdy Twój projekt to kwestia bytu, przeżycia. Wydaje mi się, że bezpieczeństwo finansowe to jest wolność. Jak to jest być artystą w dzisiejszych czasach z mojej perspektywy? W tej kwestii intelektualnej niewiele się zmieniło. Nadal trzeba być bardzo wrażliwym i czułym na to, co się dzieje wokół. Artysta przypomina papierek lakmusowy – wszystkie bóle, żale, zarówno złe, jak i dobre emocje odbijają się w sztuce. Artyści po prostu pokazują to, co widzą wokół siebie. Ale jak funkcjonować w tym społeczeństwie? To już wymaga szerszego spojrzenia, sztuka sama się nie obroni – trzeba jej trochę w tym pomóc.
OM: Myślę, że niewielu artystów zdaje sobie z tego sprawę. To duża strata dla społeczeństwa, gdy ktoś stworzy piękne dzieło, a nikt nigdy nie będzie miał szansy go zobaczyć.
TG: Na studiach miałem dużo zdolnych kolegów, którzy już odeszli w niebyt historii sztuki. To jest ciężka praca – zarówno psychicznie, jak i fizycznie. Trzeba się skupić na PR, na mediach społecznościowych, na pokazywaniu się w różnych miejscach. Ale to też jest przyjemne, ja uwielbiam rozmawiać z ludźmi. Wydaje mi się, że komunikatywność i empatia to ważna cecha u artysty. Ja nie chcę tworzyć na zasadzie – piszę poezję i chowam ją do szuflady. Chcę, aby moje prace mogły być oceniane, kontemplowane, tak by były tematem do dyskusji dla szerokiego grona widzów. Nie chciałbym nazwać tego popularną sztuką, tylko dostępną dla wszystkich. Wychodzę wręcz na ulicę, zapraszam do galerii, bo chcę się komunikować z odbiorcą, przybliżyć mu treści. To dla mnie definicja artysty – bycie wrażliwym i opisywanie rzeczywistości, ale też chcę się dzielić swoimi spostrzeżeniami i rozmawiać. Lubię przyjmować informacje zwrotne na temat moich prac od innych ludzi.
OM: A powiedz mi, jaką pracę przekazujesz na naszą aukcję?
TG: Przekazuję pracę ,,Synthesis”. Jest to akt kobiecy, dosyć klasyczna rzeźba, ale w bardzo współczesnym wydaniu. Jestem związany ze sztuką figuratywną. Gest jest w stanie powiedzieć więcej niż słowa, dlatego lubię tym ciałem się komunikować. Kilka lat temu zrobiłem serię postaci damskich i męskich, po czym znowu zacząłem na nich pracować. Kiedyś rzeźbiłem realistycznie, potem zacząłem od tego realizmu odchodzić. Pojawiły się zniszczenia, pęknięcia, ale też synteza. Zacząłem coraz bardziej upraszczać te kształty, by było mniej w tym narracji, a więcej wrażeń. Teraz zobaczysz już niemal geometryczną esencję tej syntezy postaci ludzkiej. I właśnie ona będzie wystawiona na aukcję.
OM: Tak, naprawdę pięknie… Będę walczyć o nią, jak mi się uda. A czym jest dla Ciebie miłość?
TG: Miłość jest najważniejsza, wiesz? Artysta to jest mój zawód i jednocześnie autoterapia. Z moim demonami rozprawiam się, robiąc sztukę, ale jednocześnie też żyję z tego. Jednak, gdy na zegarze wybija godzina szesnasta, to moja praca się kończy i jadę odebrać mojego synka z przedszkola i od tej pory jestem tatusiem. Mam priorytety bardzo jasno zaznaczone, praca nigdy nie jest ważniejsza niż życie rodzinne. To jest miłość.
akryl, tektura, 50 x 70 cm
sygn. p.d.: JModzelewski 2022
oraz na odwrocie: Jarosław Modzelewski 2022
„Widoczek zimowy” 50 x 70 akryl
Urodzony w 1955r. w Warszawie malarz, rysownik i profesor. Do 2020 r. prowadził pracownię malarstwa na stołecznej ASP. Dyplom z malarstwa na Akademii Sztuk Pięknych uzyskał w pracowni prof. Stefana Gierowskiego w 1980 r. Artysta jest współtwórcą i uczestnikiem ponad 30 wystaw oraz akcji Gruppy w latach 1982-1992. Ma w dorobku szereg prestiżowych wystaw indywidualnych, a także zbiorowych w Polsce i na świecie.
Często określany jako “malarz ikon codzienności” Modzelewski podejmuje wątki polityczne, literackie, historyczne i egzystencjalne. Z równym zainteresowaniem podejmuje temat martwej natury i pejzażu. Za każdym razem ujmuje temat w sposób umowny, uproszczony, nie przekraczając jednak granicy realizmu.
Jarosław Modzelewski jest laureatem m.in. II Nagrody Biennale Malarstwa Młodych „Droga i Prawda” (1987 r.), „Paszportu Polityki” (1998) i Nagrody Rektora ASP „Pegaz” (2003 i 2012). Ma na koncie również Nagrodę im. Jana Cybisa (2004) i XIII edycję Nagrody im. Kazimierza Ostrowskiego (2014).
Omenaa Mensah: Bardzo się cieszę, że mamy w naszym gronie tak wybitną osobowość jak Pan. Ja jako osoba, która kocha sztukę, kolekcjonuję ją, uczę się jej, chciałabym poznać Pana spostrzeżenia na kilka tematów. Czym jest dla Pana charytatywność, dobroczynność, filantropia?
Jarosław Modzelewski: Nigdy się nad tym nie zastanawiałem, po prostu podchodzę do tego praktycznie. Ilekroć ktoś się do mnie zwraca, żeby wesprzeć działanie, które niesie innym pomoc – indywidualnej osobie czy całym społecznościom – to zawsze się chętnie zgadzam i z przyjemnością przekazuję swoją pracę na szczytny cel. Są takie aukcje, z którymi jestem już związany od ponad 20 lat. Dzielenie się dobrem sprawia mi ogromną radość, a wręcz przyjemność. Zawsze staram się mieć jakieś dzieło na czarną godzinę, gdyby pojawiła się niespodziewana prośba uczestniczenia w szlachetnym wydarzeniu.
OM: A co to znaczy być artystą w dzisiejszych czasach?
JM: Tu również jestem bardzo praktyczny, nie stawiałem sobie wcześniej takiego pytania. Wydaje mi się, że jest to po prostu szansa, aby dołożyć trochę dobra do tego świata. Praca, którą się wykonuje będąc artystą w jakiejkolwiek dziedzinie, to jest to zawsze dołożenie swojej cegiełki do zrobienia czegoś dobrego, czegoś, co da siłę, wiarę w lepsze jutro. Będąc zatopionym we własnej pracy, rozterkach, problemach czy jakichś zadaniach, które się właśnie realizuje, zawsze w perspektywie zakłada się, że ta praca do kogoś trafi, pobudzi w nim emocje, ukaże dodatnie strony. Dodawanie dobra do świata, tak bym to najprościej sformułował.
OM: Czyli bycie artystą to bycie dobrą częścią tego świata… Jakie dzieło przekazuje Pan na naszą aukcję?
JM: Akurat tak się złożyło, że byłem z córką na nartach, ja sam nie jeżdżę, więc miałem dużo przestrzeni do tworzenia nowych dzieł (śmiech). Stworzyłem kilka prac bardzo silnie związanych z miejscem, w którym byłem, w Kuźnicach. Był marzec, piękna zima, więc wystarczyło się trochę rozejrzeć po okolicy, by złapać niezwykły moment, inspiracja czekała na każdym kroku. Ja lubię taką pracę, ona do niczego nie zobowiązuje. Mogę wtedy po prostu pracować tak, jak mam ochotę, bez zbędnej presji. Powstało kilka prac na tym wyjeździe i jedną z nich właśnie przekazuję na aukcję. Uchwyciłem strumyk, który płynął w pobliżu.
OM: A za co kocha Pan swoją córkę najbardziej?
JM: Za to, że po prostu jest moją córką. To piękne, że każdy z nas ma zawsze inną osobowość. Moja córka, jak każde dziecko, ma unikatowy zestaw cech, jest jedyna w swoim rodzaju. Kocham ją też za to, że przeważnie jest bardzo pogodna, towarzyska i bardzo ładna.
OM: No to gładko przechodzimy do najprzyjemniejszego pytania w naszym zestawieniu – czym jest dla Pana miłość?
JM: Pewnie jest to dla mnie jedno z najważniejszych uczuć, które człowiek przeżywa. Miłość prowadzi do wielu różnych konsekwencji, skądś się biorą dzieci (śmiech). I sztuka również ma w niej swój początek, obrazuje jej różne fazy. To pierwsze uczucie, które jest nierozerwalnie połączone z dobrem.
akryl, płótno, 76 x 50 cm
sygn. l.d.: N.Olbinski na odwrocie: STOP RUSSIA STOP the WAR 3/22
Natalia Olbiński urodziła się w 1988 r. i wychowana w Stanach Zjednoczonych, gdzie ukończyła wydział wzornictwa przemysłowego na Carnegie Mellon University (2010). Na warszawskiej ASP obroniła tytuł magistra sztuki na Wydziale Wzornictwa Przemysłowego (2012) oraz na Wydziale Grafiki (2016). W latach 2012-2015 Olbińska była związana z magazynem “La Rivista” promującym kulturę śródziemnomorską. W latach 2015-2016 pełniła funkcję dyrektor artystycznej magazynu “La Vie”. Jest współzałożycielką i dyrektor artystyczną magazynu “Lente”. Obecnie pracuje w Nowym Jorku dla wydawnictwa Simon & Schuster jako projektant graficzny wydawnictw książkowych.
Plakaty Natalii Olbiński dla L’Association du cinéma indépendant pour sa diffusion (ACID) obecne były podczas Międzynarodowego Festiwalu Filmowego w Cannes, a zaprojektowany przez nią Stół do produkcji rozmowy (wraz z Karoliną Tarasiewicz i Zuzanną Bujacz) wygrał Festiwal Przetwory w 2014 r. Cztery lata później we współpracy z fabryką porcelany AS Ćmielów S.A. powstały rzeźby miniaturowe, które, łącznie z rysunkami, były częścią wspólnej wystawy „Olbinski-Olbinski, Metamorfozy”, którą artystka zorganizowała wraz z Rafałem Olbińskim.
OM: Zaczynam od zaskakującego, ale też ważnego pytania – czym jest dla Ciebie miłość?
Natalia Olbiński: Wiele osób w historii odpowiedziało na to pytanie bardziej wymownie niż ja… Jestem osobą myślącą obrazami, na pewno mogłabym lepiej narysować to, co to dla mnie znaczy, niż wyrazić jakimikolwiek słowami. Stawianie dobrostanu innej żywej istoty przed sobą, bezinteresownie — wszystko, co robią Polacy, aby pomóc Ukraińcom uciekającym przed wojną. Chciałabym też, aby taka miłość była udzielona uchodźcom na granicy polsko-białoruskiej.
OM: Żyjemy w czasach pełnych bardzo trudnych wyzwań. Co to znaczy być artystą w XXI wieku?
NO: Myślę, że słowa Mariana Turskiego są ważne dla każdego, a szczególnie dla artystów i ludzi kultury – “nie można być obojętnym”. W XXI wieku mamy nieograniczony dostęp do informacji, do wiedzy. Mamy ogromną świadomość tego, co się dzieje na świecie. Ile jest zła. Jak bardzo cierpi planeta. Nie chodzi o to, że sztuka powinna być wyłącznie polityczna lub że każdy ma zajmować się wyłącznie aktywizmem… Uważam jednak, że absolutnie nie można być obojętnym wobec cierpienia i alarmującego stanu rzeczy.
OM: Jakie dzieło przekazujesz na aukcję? Czy wiąże się z nim jakaś osobista historia?
NO: Przekazuję oryginalny obraz grafiki plakatu wzywającego do powstrzymania brutalnego ataku Putina na Ukrainę. Stworzyłam go w ciągu pierwszego miesiąca wojny, nawet zanim jeszcze ukazały się przerażające wiadomości z Buczy.
brąz patynowany
45 x 30 x 17 cm, ed. 3/6
sygn. na podstawie: A. 2021. 3/6
Sylwester Ambroziak (ur. 1964 r.) urodził się w Łowiczu. Studiował na Wydziale Rzeźby Akademii Sztuk Pięknych w Warszawie, a dyplom obronił w pracowni prof. Grzegorza Kowalskiego w 1989 r.
Ambroziak zajmuje się rzeźbą, rysunkiem, a także instalacją oraz eksperymentalnym filmem animowanym. Jego rzeźby to przede wszystkim pokaźnych rozmiarów figury w drewnie, choć obecnie wykorzystuje także silikon, masy akrylowe i żywicę epoksydową.
Na wyraz jego rzeźb oddziałuje sztuka prymitywna, archaiczna i ludowa, w tym charakterystyczne cechy formalne figur i masek afrykańskich. Rolę współczesnego twórcy porównuje Ambroziak z działaniami szamana – artysty, kapłana i uzdrowiciela. W swoich dziełach chętnie podejmuje motywy i tematy antyczne, przedstawiając je w zgoła nieklasycznej formie. Drugim ulubionym jego wątkiem są tematy biblijne i chrześcijańskie, często poddawane – poczynając od drastycznego dyplomu – interpretacji i uaktualnieniom dalekim od kanonu i doktryny.
Istotną rolę w twórczości Ambroziaka odegrała sytuacja polityczna w Polsce w latach 80-tych oraz dominująca rola katolicyzmu w polskim społeczeństwie. Z drugiej strony artysta reaguje na współczesną kulturę masową (w tym komiksy, kreskówki, filmy z gatunku science fiction) i agresywne przekazy medialne. Figura lalki służy mu do konfrontacji nieskrępowanej dziecięcej wyobraźni z nieustannym zmaganiem z brutalną rzeczywistością. Groteskowo zdeformowane, przeskalowane i nieoszlifowane postacie Ambroziaka są niemalże prowokacyjnie brzydkie. Nazywane przez artystę „Minotaurami” i „Laleczkami” – humanoidalne istoty o anonimowych twarzach – jednocześnie dają świadectwo i rzucają wyzwanie naszej współczesności.
Artysta swoje prace prezentował na ponad stu trzydziestu wystawach indywidualnych, brał również udział w ponad stu pięćdziesięciu wystawach zbiorowych w Polsce i na świecie. Był wielokrotnym stypendystą m.in. Fundacji Notoro i Centrum Rzeźby Polskiej w Orońsku, Fundacji Kultury czy Kulczyk Foundation. Trzykrotnie nominowano go do nagrody „Paszporty Polityki” – w 1994, 1999 i 2008 r.
Omenaa Mensah: Panie Sylwestrze, czym jest dla Pana charytatywność, dobroczynność, filantropia?
Sylwester Ambroziak: Po pierwsze jest to zauważenie problemu drugiej osoby – zwłaszcza, gdy jest ona w potrzebie. Następnie szukanie sposobu i próba pomocy w zależności oczywiście od naszych możliwości. Postawienie znaku stop obojętności na krzywdę czy niedolę drugiego człowieka. Myślę, że wrażliwość artystyczna pozwala zobaczyć te kwestie na każdym kroku.
OM: Pana prace skupiają się głównie na człowieku i jego uczuciach. Jaką rzeźbę przekazuje Pan na naszą Aukcję Charytatywną? Jakie są związane z nią emocje?
SA: Rzeźba ta powstała w zeszłym roku i pochodzi z cyklu ,,Mężczyzna niosący kobietę”. To sugestywna, kameralna kompozycja ze specjalnie zaprojektowanym do tego wydarzenia podestem. Jakie emocje? Głównie interesują mnie relacje międzyludzkie, w tym przypadku między kobietą a mężczyzną, zwłaszcza te najbardziej „pierwotne”, najbardziej bliskie każdemu z nas. Mężczyzna z natury silniejszy, niesie kobietę, chce ją chronić… być może od czegoś uciekają, ona zaś ufa mu bezgranicznie. Tę zależność chciałem uzyskać i stworzyć napięcie…, mam nadzieję, że ta praca jest przekonywująca.
OM: Gdy pokazał mi Pan ten projekt, od razu chwycił mnie za serce. Zobaczyłam w nim ucieleśnienie pomocy. Jeden człowiek pomaga drugiemu, niosąc go na swoich ramionach, jest opoką i wsparciem.
SA: Dokładnie tak…, Motywy te pojawiały się w sztuce dość często, np. święty Krzysztof niósł małe dzieciątko. Nowy i Stary Testament był dla mnie często inspiracją, szczególnie silne relacje między dwiema osobami. Dodając do tego czysto formalną „rozgrywkę” rzeźbiarską – czyli kontrast, jakim jest duża bryła na cienkich nóżkach i cienkiej podstawie tworzy się napięcie. A odczucia związane z odbiorem rzeźby stają się przez to jeszcze silniejsze.
olej, rubiny, granaty, płótno
60 x 50 cm
sygn. na odwrociu: A.Kus Łzy Dziewczyny olej na płótnie rubiny granaty 60 x 50 cm 2022
Agata Kus (ur. 1987 r.) jest absolwentką i doktorem Wydziału Malarstwa Akademii Sztuk Pięknych w Krakowie. Dyplom w pracowni prof. Leszka Misiaka obroniła w 2012 r. W latach 2010-2016 była asystentką w prywatnym atelier Pauliny Ołowskiej. Zajmuje się głównie malarstwem i wideo. Jest laureatką wielu nagród i stypendiów, w tym zwyciężczynią Międzynarodowego Biennale Sztuki Mediów WRO 2015 we Wrocławiu. W 2017 r. została nominowana do Nagrody „Spojrzenia” Deutsche Banku i Zachęty.
Agata Kus pracuje w różnych mediach lecz sama siebie określa jako malarkę. Obrazując ludzi z własnego środowiska lub motywy i sytuacje jej bliskie, opowiada często o rzeczach trudnych, porusza problemy kulturowe, tożsamościowe, komentuje stereotypy.
Artystka zdobyła pierwsze miejsce w rankingu Kompas Młodej Sztuki 2020. Jej obrazy znajdują się m. in. w kolekcji Muzeum Sztuki Współczesnej MOCAK w Krakowie, Muzeum Narodowym w Gdańsku oraz w licznych kolekcjach prywatnych w Polsce i za granicą. Jest laureatką wielu nagród i stypendiów, w tym zwyciężczynią Międzynarodowego Biennale Sztuki Mediów WRO 2015 we Wrocławiu.
Omenaa Mensah: Czym dla Ciebie jest charytatywność?
Agata Kus: Charytatywność dla malarza to jest piękna strategia niesienia pomocy. Mamy możliwości i narzędzia, żeby naszą twórczość przekuć w środki pomocy ludziom. Jest to wielki dar, z którego należy korzystać. Muszę przyznać, że tak jak większość ludzi, mocno przeżywam sytuację w Ukrainie. Wystarczyło kilka dni od rozpoczęcia rosyjskiej agresji, abyśmy się wszyscy zjednoczyli w pomaganiu. W środowisku artystycznym również wybuchło niesamowite poruszenie, ludzie zaczęli wręcz masowo przekazywać i licytować dzieła sztuki na rzecz pomocy naszym sąsiadom. Ja w tym czasie pracowałam już nad cyklem „Mater Dolorosa”, czyli przedstawieniami „Przygranicznych Madonn”. Pierwszy z obrazów powstał wcześniej, w wyniku odbierania napięć i niepokojów związanych z sytuacją ludzi koczujących na granicy z Białorusią. Przekazywana przeze mnie na aukcję praca należy właśnie do tej serii.
OM: Myślę, że dzisiaj również widzimy ten obraz – do Polski głównie trafiają kobiety i dzieci. Nie wiem, czy widziałaś, ale ostatnio otworzyłam centrum wsparcia i edukacji dla matek z dziećmi, właśnie z Ukrainy. Największą nagrodą tego przedsięwzięcia było to, że dziękowały mi nie za to miejsce, ale za to, że czuły się potrzebne, że mają pracę i mogą same zadbać o siebie… Mnóstwo emocji, ale to też nieodłączny element pracy artysty. No właśnie – co to znaczy być we współczesnym świecie artystą?
AK: Wydaje mi się, że sztuka to magia, tym samym artysta jest trochę jak czarodziej. Artyści to takie ciekawe stworzenia – odbiorniki rzeczywistości wyposażone w bardzo aktywne filtry. Budują kulturę, cywilizację, uwrażliwiają na świat, na drugiego człowieka. To bardzo ważna i odpowiedzialna rola. Dbanie o rozwój moralny, duchowy, estetyczny to, jak się okazuje, rzecz kluczowa i nie można z niej rezygnować. Może dzięki temu nasi wrażliwsi, a co za tym idzie – mądrzejsi synowie, nie będą zachowywać się jak ci rosyjscy chłopcy, których bestialskie zachowanie w Ukrainie szokuje cały zachodni świat. Oczywiście sztuka, aby pozostać zdrową, potrzebuje środowiska wolności, krytycznego myślenia oraz braku nacisku i kontroli. W innym przypadku może stać się niebezpiecznym narzędziem używanym do propagandy.
OM: A czym dla Ciebie jest miłość?
AK: Miłość to wartość nadrzędna, którą trzeba pielęgnować i traktować jak drogowskaz w życiu. Jest chyba najsilniejszym znanym ludzkości motorem działania. No, może władza czasem depcze jej po piętach, ale historia doskonale zna przypadki, gdzie nawet królowie rezygnowali ze swoich stanowisk dla miłości. Miłość uskrzydla i uzbraja, sprawia, że jesteśmy zdolni do poświęceń.
OM: Artysta to wolność – to jest dla niego miejsce i pole do tworzenia. Co przekazałaś na naszą Wielką Aukcję Charytatywną?
AK: Przekazuję dwie prace – pierwsza nosi tytuł ,,Łzy dziewczyny”. Jest to obraz olejny, na płótnie, eksplorujący znany od stuleci motyw dolorystyczny, przywoływany często w czasach konfliktów i nawiązujący do cierpienia kobiet – matek, sióstr, córek – po utracie mężczyzn.
Ten portret dziewczyny w złotym kocu termicznym jest wyjątkowy również ze względu na użyte do stworzenia krwawych łez kamienie szlachetne – rubiny i granaty. Rubiny zawsze symbolizowały odwagę i waleczność, były też kojarzone z krwią żołnierzy. Z kolei granat to kamień nowej nadziei i ma przywoływać rozkwit w czasie przygnębienia i niepowodzeń. Liczę na to, że ten obraz będzie zaklinać rzeczywistość swoją pozytywną mocą i przekazem.
Druga przekazana praca to mój ulubiony rysunek pt. „Geniuszki”, który był dedykowany 26. Festiwalowi im. Ludwiga van Beethovena odbywającemu się w kwietniu tego roku w Warszawie. Tworzenie plakatu na ten festiwal było dla mnie zaszczytem. Rysunek zasilił kolekcję festiwalowych plakatów przygotowywanych od lat przez znakomitych artystów.
„Geniuszki” przedstawiają małe dziewczynki odkrywające tajemnice komponowania muzyki (tym razem we współczesnej formie, bo na tablecie) i opowiadają o odkrywaniu świata sztuki, zachwycie nad nim, jak nad mistycznym zjawiskiem oraz o drzemiącym w nas potencjale i kreatywności.
Niedawno ponownie zakochałam się w rysowaniu. Parę lat temu wystawiałam prace na papierach w Paryżu. Paryżanie bardzo chętnie kupują rysunki, to jest tam popularne. Ostatnie moje cykle rysunkowe pokazywałam na wystawie w Norymberdze, Budapeszcie i Warszawie, ale „Geniuszki” – dzięki dużemu zasięgowi plakatu – traktuję trochę jak taką perłę w koronie. Jest szczególny i właśnie dlatego zdecydowałam, że powinien zostać zlicytowany charytatywnie.
kredka, papier
36 x 27,5 cm
sygn. p.śr.: A. Kus na odwrocie autorski certyfikat autentyczności
brąz patynowany 43 x 66 c,
sygn. u podstawy: PASTWA 2013 nr 1
Janusz Pastwa (ur. 1944 r.) ukończył studia na Wydziale Rzeźby warszawskiej ASP, obecnie związany jest z macierzystym wydziałem jako profesor. Jego domena to rzeźba i rysunek. Może poszczycić się ponad 40 wystawami indywidualnymi, jego twórczość prezentowano też na licznych wystawach zbiorowych w kraju i za granicą.
Perfekcyjne opanowanie rzemiosła, znajomość mediów i materiałów rzeźbiarskich, łatwość w operowaniu nimi to cechy charakterystyczne warsztatu Pastwy. Artysta potrafi w sposób nowatorski ale i pełen wrażliwości i przenikliwości odwoływać się do znanych w historii kultury motywów.
Artysta wielokrotnie był wyróżniany prestiżowymi nagrodami – te najważniejsze to m.in. Złoty i Srebrny Medal Gloria Artis, Złoty Wawrzyn Olimpijski oraz dwukrotnie zdobyta Nagroda Norwidowska. W swoim dorobku ma również zwycięstwo w konkursie na pomnik Józefa Brandta w Orońsku i pierwszą nagrodę w międzynarodowym konkursie “Sport w Sztuce” organizowanym w Madrycie. Profesor Pastwa brał udział w wielu realizacjach, w tym słynnej Kwadrygi nad wejściem głównym do Teatru Wielkiego – Opery Narodowej w Warszawie, którą stworzył wraz z profesorem Adamem Myjakiem.
Omenaa Mensah: Czym dla Pana jest charytatywność, pomaganie?
Janusz Pastwa: Dla mnie to jest jedna z podstawowych wartości człowieczeństwa. Jestem artystą i uważam, że w mojej naturze leży charytatywność – dlatego, że nie tworzę tylko dla pieniędzy, ale też z wewnętrznego imperatywu. Swoją sztuką chcę się dzielić z ludźmi.
OM: Chciałabym się dowiedzieć, co zainspirowało Pana do stworzenia dzieła, które pojawi się na aukcji?
JP: Ta rzeźba jest rezultatem moich przemyśleń nad formą. Mi się bardzo podoba forma konia, jestem zakochany w jego kształcie. Koń odgrywał ogromną rolę w naszej przeszłości, był nieprawdopodobnie silnie związany z człowiekiem. Te rozmyślania były rezultatem pracy nad Kwadrygą. Kiedy tworzyłem konia w tak dużej formie, miałem czas do przemyśleń. Był to proces paroletni, więc to zaczęło we mnie wnikać i było na tyle dla mnie ważne,
że nie dawało spokoju… Dlatego zacząłem rzeźbić. Chciałem powiedzieć coś o koniu swoim językiem, językiem Pastwy, a nie tysiąca innych twórców. No i szukałem różnych form – stworzyłem cykl koni, zbiory są pokaźne. Rzeźba, którą ofiarowałem na aukcję, jest właśnie przykładem ewolucji, jaka nastąpiła we mnie, gdy zacząłem mierzyć się z tak znakomitym tematem. Wychowałem się na wsi, więc pamiętam konia, który ciężko pracował. Potem poznałem zwierzęta, które brały udział w wyścigach, szkółkach… Ale właściwie, czy koń lekko pracuje będąc koniem sportowym czy rekreacyjnym? To też jego praca. Te emocje otworzyły mi zupełnie inną przestrzeń w sztuce. I myślę, że nie powiedziałem jeszcze ostatniego słowa w tym temacie.
OM: Każdy ma inną interpretację otaczającego nas świata, patrzymy przez pryzmat swoich przekonań, doświadczeń.
JP: Otóż to. To uniwersalna prawda, odnosi się to również do sztuki. Dobra sztuka to nie jest plakat, na którym wszystko jest oczywiste, nakreślone czarno na białym. Powinna skłaniać do refleksji. Otacza się Pani rzeźbą, malarstwem… W zależności od światła, a przede wszystkim od swojego stanu ducha, w danym dniu na pewno inaczej Pani widzi otaczające dzieła sztuki. Artysta musi kochać to, co robi, inaczej nie byłby artystą.
glina, szkliwo, wys. 247 cm z podstawą
sygn. na przodzie: LASAK 2021
Przemysław Lasak urodził się w 1958 r. w Opolu. Dyplom z ceramiki zdobył w 1986 roku w PWSSP (obecnie ASP) we Wrocławiu w pracowni prof. Krystyny Cybińskiej. Jego praca dyplomowa otrzymała nagrodę Rektora PWSSP oraz nagrodę Ministra Kultury i Sztuki, jako najlepszy dyplom roku. Artysta pełni obecnie rolę pedagoga na macierzystej uczelni, a od 1999 r. jest tam również profesorem tytularnym.
Lasak stosuje różne materiały – glinę, ceramikę, metal, drewno, szkło – tworząc obiekty spójne z zarazem dynamiczne i czytelne dla współczesnego odbiorcy. Naturalnej wielkości postaci kobiet – wojowniczek odsyłają obserwatora do świata mitologii i legend, przywołują na myśl bohaterów wskrzeszanych przez kinowe superprodukcje, należą w pewnym sensie zarówno do przeszłości jak i do przyszłości.
Przemysław Lasak prezentował swoje prace na ponad 400 wystawach w Europie, USA i Azji, realizował również rzeźby do spektakli Agaty Dudy-Gracz w Teatrze im. J. Słowackiego w Krakowie. Jest zdobywcą Złotego Medalu na 47. Międzynarodowym Konkursie Ceramiki Artystycznej we Włoszech, może się również poszczycić Nagrodą Ministra Kultury i Sztuki za szczególne „Zasługi dla Kultury Polskiej”. W 2020 r. artysta zdobył brązowy medal „Zasłużony Kulturze Gloria Artis”.
Omenaa Mensah: Czym dla Pana jest charytatywność?
Przemysław Lasak: Charytatywność jest nierozerwalnie połączona z pomocą dla wszystkich, którzy jej potrzebują. Jeśli pojawia się jakikolwiek problem na świecie albo w Polsce, to musimy zdawać sobie sprawę, że pewne rzeczy są niedofinansowane. Od początku swojej działalności artystycznej, czyli jakieś 40 lat, systematycznie biorę czynny udział w aukcjach charytatywnych, przekazując swoje prace. Druga strefa mojej charytatywnej działalności to przekazywanie 1% podatku. Razem z żoną i przyjaciółmi wspomagamy chłopaka, który w dzieciństwie uległ wypadkowi i połowa jego ciała jest sparaliżowana. Dzisiaj już kończy studia i przez ten cały czas mamy kontakt, przesyła nam nawet piękne kartki. Inną częścią mojej pomocy społeczeństwu jest cała moja dydaktyka. Uważam, że jest to też część działalności charytatywnej, na dobrą sprawę nigdy nie mieliśmy za to godnie płacone (śmiech). Ale mówiąc na poważnie – jeśli mówimy o aukcjach, to braliśmy udział również w cyklicznej akcji charytatywnej ,,Bliźniemu swemu”. Przekazując prace, wspomagaliśmy domy dla osób bezdomnych.
OM: Czyli ta charytatywność może być również sposobem na życie. A co to znaczy być artystą w dzisiejszym świecie?
PL: Uważam, że nie ma znaczenia w jakich czasach artysta się rodzi. To ktoś, kto tworzy, opowiada językiem wizualnym, jest to pewien rodzaj wynalazczości. W swojej pasji najbardziej cenię pracę, jest to dla mnie rodzaj modlitwy, maksymalnego skupienia. Sam od lat się zastanawiam, czy ważniejszy jest proces czy efekt. Dla mnie jako artysty czas skupienia i tworzenia jest bardzo istotny. Czym dziś jest twórczość? Patrząc historycznie na losy sztuki, to kiedyś dużą uwagę przykładało się do stylu, kierunków za którymi artyści podążali. Dziś najważniejsza jest osobowość. Nie jest istotne w jakim kierunku artysta działa, jaką zajmuje się dyscypliną. Ważny jest jego temperament, jego przekaz, o czym on chce opowiedzieć. Wydaje mi się, że dzisiaj sztuka zaczyna działać na bardzo określonych indywidualnościach, które trudno jest z kimkolwiek porównać. Działają swoją drogą, swoim szlakiem, naznaczając go i mówiąc to, co dla artysty jest istotne. Praca, pasja w połączeniu z talentem daje nadzieję, a nadzieja to zawsze zwycięstwo.
OM: Ale artysta dziś to ktoś, kto cierpi czy raduje się szansą tworzenia?
PL: Myślę, że sztuka zawsze ma dwuznaczny wymiar – potrafi nas cieszyć i przeszyć cierpieniem na wskroś. Czujemy ciągle niedosyt w tworzeniu – mimo że z poszczególnych etapów mamy pełne zadowolenie, to dalej okazuje się, że nie, że jeszcze możemy zrobić to lepiej, można spojrzeć inaczej, w inny sposób przekazać ideę. Sztuka jest czymś bardzo nieokreślonym, trudno ją wrzucić w sztywne ramy, przenosi nas w różne stany emocjonalne. Nigdy nie jesteśmy w pełni zadowoleni czy w pełni nieszczęśliwi. Zamykając się w swojej pracowni, tworzymy i doznajemy pełnej realizacji siebie. Jest to również czas na przetrwanie, a czasem na zapomnienie.
OM: Jeszcze jedna ważna kwestia… Jakie dzieło przekazuje Pan na naszą Wielką Aukcję Charytatywną?
PL: Przekazuję jedną z prac, która była wystawiana w Warszawie – ,NIE-winne”. Była to kolekcja o tym, co się działo w Polsce na przestrzeni ostatnich miesięcy. Przez lata mówiliśmy kobietom, jak mają żyć, co mają myśleć. Przyszła emancypacja i wydawałoby się, że właściwie rola płci pięknej jest już transparentna. Okazuje się, że nie – dzisiaj kobiety z powrotem wychodzą na ulice, walcząc o swoje prawa. Ta wystawa była oparta właśnie na silnych, mocnych, pięknych kobietach, które mają coś do powiedzenia. Była też wolna przestrzeń dla strachu, było miejsce dla wszystkich nas, którzy chcieli poprzeć to, by człowiek miał prawo do samodzielnej decyzji. Myślę, że te decyzje są w kwestii każdego z nas, naszej moralności i nie powinno nam się moralności narzucać prawem bezwzględnym.
OM: Teraz pytanie, które wywołuje czasem największy uśmiech… I czasem jest to najtrudniejsze pytanie, zwłaszcza, że każdy z nas może mieć różną interpretację kwestii, którą zaraz poruszymy. Czym jest dla Pana miłość?
PL: Myślę, że miłość jest tym, co buduje nas wszystkich, jest to jedno z ważniejszych uczuć w naszym życiu. Potrafi nas podnieść na duchu, potrafi zdołować, ale myślę, że to wyróżnia nasz gatunek od wszystkich innych – fakt, że potrafimy kochać. Kochać i nie zapominać. Pewnie, że jest to też pewien rodzaj ekscytacji, która sprawia, że człowiek czuje się wyróżniony, wyjątkowy. Ale z drugiej strony – nic tak nie rani, jak niezrozumiana miłość. Może to jest ta równowaga?
OM: Myślę, że pięknie powiedział Pan o wyróżnieniu nas pośród innych gatunków stworzeń na tej ziemi, pierwszy raz słyszę takie niezwykłe porównanie. Dziękuję!
olej, blacha, 125 x 63 cm
sygn. na odwrocie: 125 x 63 cm Karol Palczak
oraz na dole: Karol Palczak
Karol Palczak (ur. 1987 r.) urodził się w Przemyślu. Jest absolwentem Akademii Sztuk Pięknych w Krakowie, a dyplom z malarstwa obronił w 2015 r. pod kierunkiem prof. Janusza Matuszewskiego. Był wielokrotnie nominowany do Paszportów „Polityki” w kategorii “Sztuki wizualne”. W 2019 r. zdobył Grand Prix 44 Biennale Malarstwa Bielska Jesień, BWA Bielsko Biała, a rok wcześniej Grand Prix I Krakowskiego Salonu Sztuki, Pałac Sztuki 2018 w Krakowie.
Palczak brał udział w wielu wystawach indywidualnych i zbiorowych. Jego twórczość nawiązuje do malarstwa niderlandzkiego oraz duńskiego, ale w pracach artysty można też dostrzec fascynację polskimi malarzami XIX wieku. Znacznie częściej niż po płótno sięga po deskę i blachę, a jego obrazy są malowane w sposób realistyczny i często do złudzenia przypominają fotografie.
Omenaa Mensah: Wczoraj pokazałam mojemu synkowi Twoją pracę i zapytałam go przekornie: ,,Jak myślisz, Vincent, patrzysz na obraz czy zdjęcie?’’ A on z rozbrajającą pewnością w głosie: ,,Na zdjęcie, mamo!’’ Czy to jest dla Ciebie komplement?
Karol Palczak: A nie wiem, nie wiem (śmiech). Malarze podobno nie przepadają za takim porównaniem, ale ja nie przykładam do tego zbyt dużej wagi. Na pewno nie czuję się tym urażony, wręcz doceniam szczerość u dzieci. One zawsze powiedzą prawdę, ich uwagi są dla mnie niezwykle cenne.
OM: Sposób, w jaki oddziaływują Twoje obrazy, jest niesamowicie realistyczny. Wiemy, jak precyzyjna jest dzisiaj technologia robienia zdjęć, jak dokładnie oddają rzeczywistość. Myślę, że to porównanie można śmiało odebrać jako komplement. Dzieci… Szczere do bólu, ale potrzebują naszej troski, pomocy. Czym dla Ciebie jest charytatywność, pomaganie, filantropia?
KP: Charytatywność dla mnie jest obowiązkiem. Każdy człowiek wiodący stabilne życie powinien odczuwać potrzebę pomocy ludziom, którzy nie mają jeszcze stabilnego zaplecza finansowego czy możliwości by je uzyskać. Z drugiej strony nie potrzebujemy pieniędzy, by sprawić komuś radość. Wystarczy bezinteresownie wesprzeć słowem czy czynem, być po prostu dobrym.
OM: Twoje uzewnętrznienie możemy podziwiać na obrazie, który przekazałeś na Wielką Aukcję Charytatywną. Co było inspiracją do powstania tego dzieła?
KP: Jechałem autem w okolicy Bieszczad, wracałem do domu i moją uwagę przykuł posągowy dąb. Zachwycił mnie swoją majestatycznością i pomyślałem, że mogę go nieco uaktywnić w wyobraźni. Oczywiście podpaliłem go jedynie w swoim umyśle, ten dąb przecież naprawdę istnieje. Nie miałbym sumienia niszczyć przyrody, wyobraziłem sobie pożar i umieściłem dąb wśród płonących traw.
OM: Nawet monumentalny dąb jako pomnik przyrody, pełny stabilizacji i ugruntowanej pewności przetrwania może być nadszarpnięty żywiołem.
KP: Taka jest kolej rzeczy, że czasem coś musi być strawione, aby mogło się odrodzić z podwójną siłą. To są prawa natury, mierzymy się z nimi od wieków. Destrukcja może być ogromną szansą na poprawę aktualnego stanu rzeczy. Nie od dziś wiadomo, że człowiek najefektywniej uczy się na błędach.
brąz patynowany, podstawa kamienna
wys. 50 cm, ed. 434/1000 HC
sygn. u podstawy: MITORAJ 434/1000 HC
Jeden z najwybitniejszych współczesnych rzeźbiarzy Igor Mitoraj należał do ścisłej czołówki polskich artystów, którzy zyskali międzynarodowy rozgłos. Początki wielkiej kariery Mitoraja wiążą się z jego przeprowadzką do Włoch, w 1979 roku. W małym miasteczku Pietrasanta położonym u stóp Alp Apuańskich artysta odnalazł wszystko co było mu niezbędne do pracy. Bliskość kamieniołomów w Carrarze i Monte Altissimo już wcześniej uczyniły z Pietrasanta, nazywanej „Małymi Atenami”, siedzibę takich rzeźbiarzy jak Marino Marini czy Henry Moore. Tam też w połowie lat 80. trafi ła znana włoska krytyk sztuki i jedna z najbardziej wpływowych kobiet w Rzymie – Maria Angiolillo. Zafascynowana polskim artystą pomogła zorganizować pierwszą wielką wystawę Igora Mitoraja, która odbyła się w Zamku Świętego Anioła w roku 1985. Kuratorami byli znani włoscy krytycy i historycy sztuki: Vittorio Sgarbi oraz Maurizio Calvesi. Wystawa ta otworzyła Mitorajowi drzwi do międzynarodowej kariery i zaowocowała kolejnymi ważnymi pokazami we Francji, Włoszech, Hiszpanii, Niemczech, Szwajcarii i Stanach Zjednoczonych. Wykonał szereg monumentalnych rzeźb we Włoszech i Francji, m.in. kariatydy gmachu Prefektury Policji w Paryżu, fontannę w Mediolanie i pomnik na Piazza Mignanelli w Rzymie.
Omenaa Mensah: Czym dla Ciebie jest charytatywność?
Iwona Büchner – Grzesiak: W moim życiu jest to chyba jedna z najważniejszych rzeczy. Oczywiście, można twierdzić, że powiedzenie: ,,tyle jesteś wart, ile dajesz innym” jest banalne, ale jest w tych słowach zawarta szczera prawda. W dobie dzisiejszego świata, w tych ogromnych różnicach w jakości, wartości i sposobie życia między ludźmi wydaje mi się, że istnieje odpowiedzialność społeczna ludzi biznesu, którzy powinni zauważać tych sobie słabiej radzących i jeśli mogą – pomagać im. To jest dla mnie charytatywność.
OM: Co to znaczy być kobietą sztuki? Kobietą, która sama kolekcjonuje sztukę, która ją rozumie, dobiera dla kolekcjonerów?
IB: Jestem na pewno marszandem, od 30 lat pośredniczę między osobami, które chcą obrazy sprzedać a tymi, które chcą sztukę kolekcjonować. Jestem też prywatnym doradcą wielu ludzi, którzy tworzyli swoje kolekcje. Sprawia mi to wielką frajdę i cieszę się, że od początku mojej działalności zawodowej do dziś istnieją kolekcje, w których budowaniu uczestniczyłam. Fantastyczne jest też to, że teraz też mój głos jest słyszany i odbierany właściwie. Wielu kolekcjonerów przez te 30 lat ciągle pyta mnie, co warto kupić albo czy warto kupić dany obraz. Często też zwracają się do mnie, abym poszukała konkretnych prac czy może sama wymyśliła i nakreśliła kierunek kolekcjonowania sztuki. To jest ogromna radość! Największą przyjemnością w tym biznesie jest odszukiwanie dzieł sztuki, które do tej pory nie ujrzały światła dziennego. Bardzo wiele razy zdarzało się, że przez moje ręce przechodziły prace, które od dziesiątek lub setek lat znajdowały się w ukryciu. To zachwyca mnie w tym zawodzie. Z drugiej strony jest też fascynujące, że możesz nadać jakiś kształt danej kolekcji, a później te wybrane dzieła są pokazywane publicznie. Nie tylko cieszą oko właścicieli tych serii, ale coraz częściej ludzi, którzy zbierają sztukę, dzielą się swoimi zbiorami z innymi. W ten sposób poszerza się krąg odbiorców sztuki i to jest najwspanialsze w moim zawodzie.
OM: Mając tak bogate doświadczenie zawodowe masz pogląd na to, jak wyglądał rynek sztuki, jacy byli artyści. Jak to wyglądało 30 lat temu, a jak jest teraz?
IB: Ten rynek kompletnie raczkował, jak ja zaczynałam, byliśmy drugim domem aukcyjnym, który powstał w Polsce. Te początki były siermiężne, aczkolwiek miało to miejsce w czasach przemian, również ustawowych, które się zadziały w naszym kraju. Wtedy jak najprędzej chcieliśmy być w Europie, ten proces trwał jednak długo. To była postkomunistyczna rzeczywistość. Natomiast teraz cały rynek sztuki działa na absolutnie identycznych zasadach jak na całym świecie. Niczym się nie różnią nasze aukcje od aukcji największych domów aukcyjnych świata – Sotheby’s czy Christie’s. Reguły, którymi rządzi się ten rynek są identyczne, handel sztuką wygląda dokładnie tak jak wygląda w Niemczech czy Szwajcarii. Oczywiście, w Polsce rynek sztuki jest nieco skromniejszy, a to dlatego, że obiektów jest dużo mniej niż na świecie – polska sztuka ogromnie ucierpiała przez zawieruchy wojenne, przez okres komunistyczny. W związku z tym jej rozwój też był utrudniony w porównaniu do wolnych krajów, gdzie przepływ sztuki był bezproblemowy. Wyjazdy artystów, studia za granicą nie były tak łatwo dostępne jak teraz. Dziś jesteśmy Europejczykami, równouprawnionymi obywatelami i od wielu lat nasi twórcy kształcą się, malują, otwierają swoje pracownie na całym świecie.
OM: Wyczytałam ostatnio dane, że polski rynek sztuki w czasie pandemii przeżywał ogromny rozkwit i obroty dochodziły do ponad 400 mln złotych. Jak Ty się na to zapatrujesz?
IB: To jest nieprawdopodobny wzrost, aukcje online, do których poniekąd byliśmy zmuszeni przez pandemię, spowodowały, że ten rynek bardzo się rozwinął. Podobnie jak e-commerce, który zaczął się rozwijać w spektakularny sposób. Bez wychodzenia z domu można już kupić niemal wszystko. Niespodziewanie rynek sztuki zaczął być objawieniem. Okazało się, że młodsi kolekcjonerzy, ci przyzwyczajeni do zakupów online, dokładnie w taki sam sposób kupują sztukę. Rynek wzrósł przez ostatnie 2 lata, obroty wzrosły w zasadzie dwukrotnie.
OM: Część z naszych gości to koneserzy sztuki, a inni dopiero poznają wspaniałych polskich artystów. Jak oceniasz te dzieła, które są w naszym katalogu? W co warto zainwestować?
IB: Jeśli rozmawiamy o początkujących kolekcjonerach czy ludziach, którzy w ogóle zaczynają swoją przygodę ze sztuką, to po pierwsze uważam, że najlepszym rozwiązaniem jest kupowanie tego, co się podoba. Trzeba wierzyć we własne wybory, ufać samemu sobie. Jeśli chodzi o zestaw artystów, którzy są na tej aukcji, jest wyśmienity. Właściwie każde nazwisko już samo w sobie jest mistrzowskie lub to mistrzostwo zapowiada. Czy to są prace drobniejsze, czy to są prace na papierze, czy olejne… Artyści ujęci w katalogu to są twórcy z najwyższej półki, uznani również poza granicami naszego kraju, ich prace sprzedawane są za ogromne pieniądze na standardowych aukcjach. Każdy z prezentowanych obiektów został bardzo precyzyjnie dobrany, tu i teraz stanowi wartość artystyczną i finansową. Ale przede wszystkim musimy pamiętać o tym, na jaki cel artyści przekazali te prace i w jakim celu my się tu spotykamy.
stal szlachetna inox mirror, koloryzacja pigmentowa, technologia – FIDU wolna deformacja stali sprężonym powietrzem średnica 120 cm
Urodzony w 1975 r. w Szczecinie Oskar Zięta jest architektem, artystą, rzemieślnikiem, projektantem procesów oraz założycielem Zieta Studio. Posiada tytuł doktora Eidgenössische Technische Hochschule w Zurychu. W 2010 r. zaprojektował swoje pierwsze prace w skali architektonicznej, m.in. instalację Blow & Roll dla Muzeum Wiktorii i Alberta w Londynie. Artysta ma w dorobku wiele nagród i prestiżowych wyróżnień, m.in. nominację do Europejskiej Nagrody Miesa van der Rohe. Prace Oskara Zięty można było podziwiać na wielu wystawach indywidualnych i zbiorowych w Polsce, a także na całym świecie.
W swoich realizacjach artysta wykorzystuje autorską metodę formowania metalu, która stwarza nieskończone możliwości manipulowania tym materiałem, jednocześnie nie pozbawiając go autentyzmu i rzemieślniczej naturalności. Zięta jest twórcą najwyższej rzeźby w przestrzeni publicznej w Polsce o nazwie WIR (Warszawa, 2017 r.), a także rzeźbiarskiego pawilonu miejskiego NAWA (Wrocław, 2017 r). Jego prace znajdują się m.in. w zbiorach Museum für Gestaltung w Zurychu, Pinakothek w Monachium, Muzeum Sztuk Pięknych w Montrealu i Centrum Pompidou w Paryżu.
Omenaa Mensah: Czym jest dla Ciebie charytatywność, filantropia, pomaganie innym?
Oskar Zięta: To przede wszystkim wyraz empatii i odpowiedzialności, szczególnie w sytuacji, gdy odniosło się sukces. Uważam, że pomoc jest skuteczniejsza, a środki lepiej wykorzystane, gdy za logistykę działań odpowiada zaufana organizacja. Wspieranie powinno mieć klarowną strategię, być przemyślane zarówno na poziomie przedsiębiorstw, jak i codziennych, małych aktów dobroci serca.
OM: Każdy daje to, co może dać najpiękniejszego od siebie.
OZ: Najważniejszy jest odruch, który płynie prosto z serca. Gdy docierają do mnie historie osób, które znajdują się w trudnej sytuacji, momentalnie zalewa mnie lawina emocji, których facylitacja odbywa się poprzez zaangażowanie i realne działania. Cieszę się, że również w tym przypadku oddając obiekt, mogę aktywnie włączyć się w akcję charytatywną, w pełnym zaufaniu do jej organizatorów. To swego rodzaju synergia: „pomaganie w pomaganiu”.
OM: Jakie dzieło przekazujesz na naszą aukcję?
OZ: Rondo to kolista, płaska forma, która w procesie kształtowania stali ciśnieniem wewnętrznym (FiDU) pięknie przechodzi w trzeci wymiar. Deformacje materiału na krawędziach obiektu, definiowane siłami fizycznymi, są opowieścią o zakrzywianiu przestrzeni i jej odbić. To pewnego rodzaju gra z percepcją. Żeby ten efekt jeszcze bardziej uwypuklić, barwimy nasze stalowe obiekty pigmentami. To wymagający proces, bowiem pigmenty niechętnie się łączą ze sobą, a nam zależy na uzyskaniu unikatowych doznań estetycznych i kolorystycznych, przy zachowaniu swoistej przezroczystości i funkcji lustra. Na potrzeby aukcji stworzyliśmy zupełnie nową koloryzację inspirowaną pięknem kosmosu. W rondzie o nazwie “Helix Nebula” staraliśmy się oddać swoiste rozproszenie różowo-niebieskich barw niczym pyłów i gazów w kosmicznej mgławicy.
Wierzę, że piękno stali i gradientowa kolorystyka obudzi wrażliwość i hojność licytujących.
OM: Dla Ciebie, przedstawiciela designu i sztuki, kim jest artysta w dzisiejszych czasach?
OZ: Nie jestem fanem definicji, są ograniczające szczególnie w bezgranicznym świecie sztuki. Wolę opisywać procesy. Na pierwszym etapie każdy może być artystą, czyli każdy posiada możliwość przełożenia swojej wrażliwości na formę. Kreacja ma podwaliny w intuicji, zachwycie, wrażliwej obserwacji otoczenia oraz przyswojonej wiedzy. Następnie pojawiają się obszary związane z „realizacją zachwytu”, tematy techniczne, procesowe, organizacyjne, które umożliwiają zostanie twórcą. Większość wielkich malarzy, rzeźbiarzy, od początku do końca tworzyła swoje dzieła samodzielnie. Sami sobie napinali płótno na ramę, ucierali pigmenty, tworząc farby i finalnie sami je sprzedawali. Z tej perspektywy wpisuję się w definicję artysty, który samodzielnie i w teamie działa na każdym z tych etapów. Działam w swojej przestrzeni, uczestniczę we wszystkich procesach, łącząc sztukę i inżynierię.
sieci rybackie, drewno, … ?
355 x 100 x 75 cm
Tomasz Rygalik (ur. 1976 r.) to projektant, wykładowca, kurator i doktor sztuki. Studiował architekturę na Politechnice Łódzkiej. Absolwent wydziału wzornictwa przemysłowego na Pratt Institute w Nowym Jorku. Po ukończeniu studiów na Royal College of Art w Londynie w 2005 r. został pracownikiem naukowym w zespole badawczo-rozwojowym przy RCA. Rok później założył Studio Rygalik. Prowadzi pracownię projektowania i jest kierownikiem studiów magisterskich na Wydziale Wzornictwa ASP w Warszawie. Współpracuje m.in. z Moroso, Noti, Comforty, Paged, Ghidini, Cappellini, Profim, Ideal Standard, Siemens, Heineken czy Ikea.
Tomek Rygalik wierzy, że dobry design może pomóc ulepszyć świat – uczynić go mądrzejszym. Uznawany za ikonę młodego polskiego wzornictwa w swoich projektach dąży do osiągnięcia ponadczasowych rozwiązań funkcjonalnych. Jego design charakteryzuje się graniczeniem użytych środków do minimum, wykorzystaniem właściwości materiałów i struktur oraz eksperymentem z nowymi procesami.
Od 2010 r. artysta pełni funkcję dyrektora kreatywnego czołowych polskich marek. Realizuje wiele projektów dla instytucji kultury m.in. Instytutu Adama Mickiewicza, Opery Narodowej, Muzeum POLIN, BOZAR, Zachęty, Muzeum Fryderyka Chopina, Muzeum Narodowego, Instytutów Kultury Polskiej. Był również architektem polskiej prezydencji w Radzie UE. Wiele jego projektów stanowi część wystawy stałej Muzeum Narodowego w Warszawie. W 2015 r. założył markę TRE Product, a od 2016 r. współtworzy społeczność DesignNature i kreatywny kampus w Sobolach.
Jest materializacją idei świadomego projektowania dla gospodarki obiegu zamkniętego. 75% wyprodukowanego na świecie aluminium jest w powtarzalnym, ciągłym obiegu. Unikatowa aluminiowa konstrukcja o charakterystycznych proporcjach, której zwieńczeniem jest niespotykany blat wykonany z sieci rybackich wyłowionych z dna Bałtyku, tworzą spójną wypowiedź twórczą wyznaczając kierunek myślenia o wpływie działalności człowieka na losy planety.
Omenaa Mensah: Poruszasz trudne tematy w swojej twórczości. Jak byś się określił dziś jako artysta, designer w dzisiejszych czasach? Jakie zadania stoją przed artystą?
Tomek Rygalik: Sztuka i twórczość artystyczna są działalnością, która ma na celu w bezpośredni sposób przepracowywać różne problemy, zagadnienia i wyzwania współczesności. Jest też po prostu przestrzenią, źródłem nadziei, światła, pozytywnej energii, piękna i emocji. Powoduje, że trudne czasy mogą być chociaż trochę łatwiejsze. Pozwala wynosić życie na poziom myślenia o rzeczach bardziej ideowych, opartych na wartościach, a nie tylko na codziennej egzystencji. Daje przestrzeń do zachwytu, do wyniesienia duszy na jakiś wyższy poziom. Sztuka daje nam klucz do emocjonalnego, a czasem wręcz duchowego odbioru płynnej i ulotnej rzeczywistości.
OM: W przypadku obiektu, który przekazujesz na naszą aukcję, mam poczucie, że jest ważny dla ludzi, dla których istotna jest rodzina, ale też ekologia. Świetnie sprawdzi się również w przestrzeni biurowej – doda kunsztu i stworzy odpowiednią atmosferę przy sprawach biznesowych. Co przekazujesz i jaka stoi za tym historia?
TR: Stół w kulturze ma szczególne znaczenie. Przy tworzeniu stołu, który przekazujemy na aukcję, chcieliśmy osiągnąć podwójną korzyść dla ogółu, wychodząc poza aspekty użytkowe i społeczne. Jego materialność wynika z dążenia do cyrkularności, promując świadomą konsumpcję w trosce o przyszłe pokolenia na naszej planecie. Dlatego z rozmysłem użyliśmy dwóch szczególnych materiałów o wspaniałych wręcz właściwościach. Aluminium, z którego jest zrobiona konstrukcja tego stołu, jest niesamowicie lekkim i mocnym materiałem, którego aż 85 % kilkusetletniej produkcji pozostaje w ciągłym obiegu. Blat stołu wykonany jest natomiast z tzw. sieci widmo. Dzięki interdyscyplinarnej współpracy Studio Rygalik i DesignNature z Fundacją Mare, stowarzyszeniem rybackim oraz prasującym płytę Boomplastic bezpośrednio przyczyniamy się do oczyszczania Bałtyku z pozostawionych na jego dnie, niszczących faunę i florę, starych rybackich sieci. Blat jest wyjątkowy ze względu na unikalny wzór wynikający z kontrolowanej nieprzewidywalności tego procesu.. W efekcie rysunek na strukturalnej powierzchni blatu jest absolutnie niepowtarzalny, bo powstał z warsztatowo mielonej sieci rybackiej, która wcześniej długo zalegała na dnie Bałtyku, przeszkadzając w rozwoju biosfery. Stół symbolicznie i realnie przyczynia się do promowania koniecznych rozwiązań globalnego problemu plastiku w oceanach świata.
OM: Czym dla Ciebie jest miłość?
TR: Miłość jest wszystkim. Jest siłą łączącą wszystkich i wszystko. To taka napędzająca energia kosmosu, która w wydaniu międzyludzkim jest najważniejszą wartością, nadającą życiu sens.
Włoska stocznia RIVA od 180 lat szczyci się produkcją najpiękniejszych jachtów na świecie. Jej luksusowe łodzie stanowią niezaprzeczalną ikonę piękna na wodzie i zachwycają wyjątkowym, włoskim designem. Jacht, na którego pokład zaprasza polski przedstawiciel stoczni – firma Dolce Mare Yachts – mierzy 28 metrów. Rejs jest przewidziany dla 2 par, a czarter odbędzie się w 2023 roku z pełną załogą na pokładzie.
Do licytującego trafi podwójne zaproszenie VIP na mecz Polska-Holandia w ramach rozgrywek Ligii Narodów, który odbędzie się 22 września na Stadionie Narodowym w Warszawie. Po meczu odbędzie się indywidualne spotkanie z kapitanem Reprezentacji Polski, Robertem Lewandowskim.
W pakiecie jest też 1-osobowe zaproszenie od Anny Lewandowskiej na swój słynny obóz Camp by Ann w Centrum Japońskich Sportów i Sztuk Walki „Dojo Stara Wieś”. Tam, pod czujnym okiem Anny Lewandowskiej, uczestniczki biorą udział w zajęciach sportowych, wykładach i spotkaniach z ciekawymi gośćmi. Porcja wiedzy, zdrowych posiłków, energii i motywacji na najwyższym poziomie.
Termin wyjazdu: sierpień 2022 lub w przyszłym roku, do ustalenia.
Wyjazd połączony jest ze zwiedzaniem miasta Cartagena de Indias i spotkaniem na kolacji z master destillerem Hernanem Parrą oraz przelot prywatnym samolotem do starej destylarni w środku dżungli. Odbędzie się tam 3 edycja (w IV kwartale 2022 roku) najbardziej niezwykłego projektu w świecie street artu – Dictador Art Masters. W programie są spotkania z artystami, możliwość osobistego poznania największych gwiazd street artu i wizyta w miejscu, do którego dostęp poza artystami mają tylko 2 wybrane osoby z całego świata
Lot do Kolumbii nie jest wliczony w ofercie.
Życie na francuskim dworze XVII wieku było z pewnością nietuzinkowe i ekstrawaganckie, a pałace i rezydencje Wersalu to kwintesencja przepychu, wspaniałej architektury, sztuki oraz historii. Dla zwycięzców licytacji Omenaa Mensah i Rafał Brzoska proponują absolutnie wyjątkowy weekend, którego wirtuozeria oczaruje najbardziej wyrafinowanych koneserów francuskiego „l’art de vivre”. Wśród atrakcji jest zwiedzanie pałacu (po zamknięciu dla turystów), jazda konna po ogrodach wersalskich, degustacja win, pokaz sztucznych ogni oraz kolacja z aż 7 dań w restauracji Alain’a Ducasse. Każdy dzień upłynie na przyjemnościach rodem z czasów króla Ludwika XIII. Kolejna niespodzianka to podwieczorek, ale obowiązują na nim stroje z epoki Marii Antoniny. W asyście stylisty, poza doborem ubrań, wykonane zostaną także historyczne fryzury i makijaże. Po posiłku fotograf wykona sesję w dworskich strojach w pięknym, wersalskim otoczeniu. Data wyjazdu do ustalenia. Zaproszenie jest dla 2 osób.
Ta niezwykła bransoleta z 18-karatowego białego złota posiada imponującą kolekcję 25 diamentów w fantazyjnych barwach od pomarańczowego, poprzez żółcie aż do ciepłego koniakowego, z których każdy otoczony jest aureolą 8 mieniących się bezbarwnych brylantów. To dzieło sztuki zostało wykonane ręcznie w jednym z najlepszych zakładów złotniczych w Antwerpii i zawiera 5,88 karatów diamentów. Każdy z diamentów centralnych posiada certyfikat Międzynarodowego Instytutu Gemologicznego. Warte podkreślenia jest fakt, iż naturalne kolorowe diamenty występują wyjątkowo rzadko w przyrodzie, według badań, tylko 1 na 1000 wydobywanych diamentów to diament o innej barwie niż bezbarwny!
Ponadto firma Monamica zaprasza na niesamowitą podróż do centrum diamentowego świata – Antwerpii. Podczas tego ekskluzywnego weekendu Goście zwiedzą Antwerp Diamond Center oraz Giełdę Diamentową, wezmą udział również w prywatnym pokazie najpiękniejszych diamentów świata. Przewodnikami po tych wyjątkowych wydarzeniach będzie Prezes Global Diamond Traders, Krzysztof Jabłonowski oraz Prezes Monamica, Kamil Martyniuk. Termin wyjazdu do ustalenia z wygranymi.
Sophi, bo tak ma na imię robotyczna Artystka, jest obdarzona sztuczną inteligencją, dzięki czemu potrafi się uczyć i dostosowywać do ludzkich zachowań. Została wyprodukowana przez firmę Hanson Robotics z Hongkongu i jest już bardzo sławną artystką. Sophia przygotowała specjalnie na Wielką Aukcję obraz ,,Ukraine Survival’’. Będzie to jej pierwsze dzieło wykonane na zamówienie. Ostatnia praca Sophi została sprzedana za 700 tysięcy dolarów. Dzieło zostało sprzedane w formie NFT, w słynnej galerii w Londynie, Sotheby’s.
Dodatkowo podczas wydarzenia po raz pierwszy uhonorujemy 6 najbardziej aktywnych filantropów spośród grona zaproszonych gości, wręczając im statuetki Top Charity 2022. Ta wyjątkowa nagroda jest przyznawana za osobiste zaangażowanie pełne pasji i poświęcenia w pomoc potrzebującym.
Statuetka została w tym roku zaprojektowana przez artystę rzeźbiarza Piotra Cieślika z grupy twórczej Morphosos Art Studio. Inspiracją do stworzenia rzeźby był cytat z Mahatmy Gandhiego, mówiący o wartości i pięknie altruizmu i dobroczynności. ”The best way to find yourself is to lose yourself in the service of others”.
Top Charity będą przyznawane co roku, podczas kolejnych edycji Wielkiej Aukcji Charytatywnej.
Były premier Rzeczpospolitej Polskiej, dyrektor wykonawczy Europejskiego Banku Odbudowy i Rozwoju w Londynie oraz przewodniczący Rady Gospodarczej przy premierze Donaldzie Tusku. Obecnie przewodniczący Rady Doradczej Partnerów w EY Polska.
Przedsiębiorczyni, która otwiera kolejne biznesy, aby móc jeszcze więcej pomagać. Zbudowała szkołę w Ghanie, dla dzieci ulicy, pomaga polskim domom dziecka, uchodźcom z Ukrainy. Jako prezeska Omenaa Foundation w kwietniu tego roku uruchomiła ośrodek wsparcia i edukacji dla matek i dzieci z Ukrainy – RiO Edu Centrum. Wspólnie z mężem organizuje Konwoje Polskich Serc z pomocą wiezioną w głąb Ukrainy. Wierzy w siłę edukacji, która daje wolność.
przedsiębiorca, założyciel i prezes międzynarodowej Grupy Kapitałowej Integer.pl, inwestor i mecenas start-upów. Od kilkunastu lat rozwija markę InPost, która stała się liderem usług logistycznych w Polsce i na kilku już rynkach europejskich. Mocno zaangażowany w działalność filantropijną, m.in. zorganizował liczne transporty z pomocą dla Ukrainy, znane jako Konwoje polskich serc.
prezydent Konfederacji Lewiatan, przewodniczący Rady Nadzorczej Orange Polska. Pomysłodawca, a obecnie honorowy przewodniczący Komitetu Dialogu Społecznego Krajowej Izby Gospodarczej. Członek Rady Dyrektorów Atlantic Council. Kawaler Orderu Legii Honorowej i Krzyża Kawalerskiego Orderu Odrodzenia Polski.
Prezes Zarządu Corporate Connections i BNI Polska największych na świecie organizacji, które zrzeszają przedsiębiorców w 70 krajach. W Polsce organizacja CC skupia już ponad 100 dużych przedsiębiorców a BNI to 2500 członków.
Redaktor naczelny Forbes Polska, dziennikarz, publicysta.
Wcześniej m.in. w „Pulsie Biznesu”, „Gazecie Wyborczej”, „Życiu Gospodarczym”. O finansach piszący od prawie 20 lat.
Inicjatorka prac nad innowacjami w Polsce, promotorka współpracy biznesu z nauką. Przewodnicząca Rady Nadzorczej i Współwłaścicielka firmy farmaceutyczno-biotechnologicznej Adamed Pharma. Wiceprezes Zarządu Polskiej Rady Biznesu. W ramach działalności społecznej rozwija młode talenty. Powołała Fundację Adamed, która wspiera wybitnie uzdolnioną młodzież. Do programu naukowo-edukacyjnego ADAMED SmartUP zarejestrowało się około 60 tys. uczniów. Odznaczona w 2013 roku Złotym Krzyżem Zasługi Prezydenta Rzeczpospolitej Polskiej, w 2019 roku Medalem 100-lecia Odzyskania Niepodległości przyznawanym osobom zasłużonym dla polskiej gospodarki.
Przewodnicząca Rady Pracodawców RP, Prezeska Zarządu Karmar S.A. i Linkcity Polska, spółek z francuskiej Grupy przemysłowej Bouygues, Członkini Rady Dialogu Społecznego, wieloletnia prezeska i członkini zarządów spółek giełdowych.
Prezydent Zarządu Pracodawców RP, przewodniczący rady nadzorczej Telakces.com. Współzałożyciel i Prezes Fundacji MK 12.31. Członek Rady Programowej Open Eyes Economy Summit. Reprezentuje Pracodawców RP w Radzie Dialogu Społecznego.
PLIKI DO POBRANIA
Copyright Omenaa Foundation | Strona korzysta z plików cookie. Więcej o tym w Polityce prywatności. | Projekt i wykonanie: Braverya